
Piątek.
Poranek leniwy i senny, ponieważ noc nieprzespana.
Marcinek zagorączkował do 40 :-(
Na szczęście temperatura spadła po jednym czopku.
Chłopcy poszli normalnie do przedszkoli, a ja ruszyłam w miasto.
Własna firma to wielka odpowiedzialność...Polatałam po urzędach.
Sama nie mogę w to uwierzyć...ale nie jesteśmy już klientami Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.Marzyłam o tej chwili od wielu miesięcy...
Projekt firmy składam 5 maja, a pod koniec miesiąca okaże się, czy dostałam dotacje.
To dla Nas takie ważne...
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Moi znajomi doświadczyli cudu...Osoba dobrej woli zasiliła ich konto w fundacji o bardzo dużą kwotę...Załatwia to problemy małego chłopca na rok - tak sie cieszę !!!!
Aga, Sebiś...zasłużyliście na taką niespodziankę.
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Słońce zaszło i w Głogowie zaczęło grzmieć.Byłam właśnie w przedszkolu Bartka, gdy dostałam smsa od koleżanki poznanej w szpitalu...Dowiedziałam się, że jej syn ma złośliwego raka i dziś mają pierwszą chemię :(
Olu...Jesteśmy z Wami.
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Cuda obok tragedii...
Musimy umieć cieszyć się z jednego, a radzić sobie z drugim.
Niestety życie to nie koncert życzeń...
Wszyscy pytają mi się, czy przemyślałam decyzje o rezygnacji z środków Mopsu.
Szczerze mówiąc myślałam o tym bardzo intensywnie od roku, ale dopiero teraz mam na to siłę.
Chyba po prostu w siebie wierzę...Wierzę w to, że moja rodzina będzie potrafiła godnie żyć - bez kompleksów...
Jeśli nie spróbuje - nigdy się nie dowiem.
Walczę...
Swoją drogą chciałabym kupić miedzy innymi przenośny komputer, choćby po to by móc pracować w czasie pobytu w szpitalu z małym.
Myślę, że nie oszalałam i patrze na wszystko realnie.
Widocznie potrzebowałam bodźca...
Legalnie, uczciwie, samowystarczalnie...GODNIE.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz