Strona poświęcona jest pewnemu małemu bohaterowi...

Na imię ma Marcinek, jest pięciolatkiem, a Jego ulubionym daniem jest ryż z jabłkami i z cynamonem.Nie lubi czapek, mycia ząbków i zabaw w pojedynkę...Co zatem odróżnia Go od reszty pięciolatków z podwórka?Marcinek posiada coś bardzo wyjątkowego, bardzo małego, malutkiego...dodatkowego.Coś co nauczyłam się kochać.Mój synek ma jeden dodatkowy chromosom.Zespół Downa nie przeszkodził Mu jednak w zmienianiu świata.Zmienia Go codziennie.

Pamiętajmy-cuda są w Nas.

Wraz z biegiem czasu blog z Marcinkowego zmienił się w bloga rodzinnego...Piszę nie tylko o dzieciach, ale także o tym co w duszy mi gra :)

Kontakt:
@:jozefowicz.anna@gmail.com
GG:4836000
skype:rudeloki
telefon:662762847

lokalizacja: Głogów



sobota, 5 kwietnia 2008

Bez tytułu.


...


Chyba prawdą jest, że blog Marcinka zamienia się trochę w bloga także mojego.
Jestem coraz bardziej odważna , a moje wpisy coraz bardziej osobiste.

Byłam dziś na ślubie ( z aparatem).Takie uroczystości zawsze wzbudzająą określone emocje.
Ślub piękny i ksiądz ładnie mówił o miłości...

Myślałam sobie, że każdy zasługuje na to by być kochanym-bezpiecznym w tym uczuciu.
Bardzo mi tego brakuje.
Od dziecka byłam taką idealistą. Wydawało mi sie, że ta druga osoba będzie takim małym , ciepłym domkiem, do którego zawsze można sie schować - bez kompleksów, że przeszkadzamy, że nachodzimy...

W tym określonym ujęciu można powiedzieć, że jestem bezdomna :-(

Wróciłam do domu i zobaczyłam, że mały jakoś dziwnie płytko oddycha.Zmierzyłam temperaturę i buch: 40 !
Razem z Bartusiem wykąpaliśmy Marcinka w chłodnej wodzie, podaliśmy czopka, rosół rurką i mały usnął.Momentalnie byłam cała rozpalona i zdenerwowana.
Strasznie jest nie przestawać się bać...
To uczucie lęku jakoś mnie podtruwa wewnętrznie.

Życie to jednak są tylko chwile.
Kochani docencie choćby to , że gdy słonko już zaśnie możecie położyć sie spokojnie spać obok dzieci, męża...
To moje marzenie, którego jeszcze nie umiem złapać.

Jak dobrze, że człowiek potrafi płakać.Mnie płacz uspokaja i oczyszcza.
Idę więc powylewać łzy i pogonić z duszy czarne chmury.

Ps: Droga Agato...bardzo mi miło...


1 komentarz:

Anonimowy pisze...

:) mi również było bardzo miło zobaczyc cie "na żywo". Poznałysmy się zaledwie wczoraj chociaz ja mam wrazenie ze znam cie od zawsze :)
chciałabym cos napisac zeby pomóc ci odgonic paskudne czarne chmury ale wszystko co wymysle wydaje mi sie tak błahe i beznadziejne w porównaniu z tym o czym czytam tu na blogu...
Mam nadzieje ze jutro wraz z nastaniem nowego dnia w tobie obudzi sie nowa nadzieja i siła :)
Mam nadzieje ze Marcinek mimo gorączki przespi spokojnie noc a jutro u lekarza usłyszycie ze nie dzieje sie nic niepokojącego:)
pozdrawiam serdecznie :)
Agata
p.s
na poprawinach mimo wspaniałej zabawy nie mogłam sie juz doczekać kiedy wróce do domu i przeczytam co u Marcinka:)