Strona poświęcona jest pewnemu małemu bohaterowi...

Na imię ma Marcinek, jest pięciolatkiem, a Jego ulubionym daniem jest ryż z jabłkami i z cynamonem.Nie lubi czapek, mycia ząbków i zabaw w pojedynkę...Co zatem odróżnia Go od reszty pięciolatków z podwórka?Marcinek posiada coś bardzo wyjątkowego, bardzo małego, malutkiego...dodatkowego.Coś co nauczyłam się kochać.Mój synek ma jeden dodatkowy chromosom.Zespół Downa nie przeszkodził Mu jednak w zmienianiu świata.Zmienia Go codziennie.

Pamiętajmy-cuda są w Nas.

Wraz z biegiem czasu blog z Marcinkowego zmienił się w bloga rodzinnego...Piszę nie tylko o dzieciach, ale także o tym co w duszy mi gra :)

Kontakt:
@:jozefowicz.anna@gmail.com
GG:4836000
skype:rudeloki
telefon:662762847

lokalizacja: Głogów



niedziela, 23 marca 2008

Z duszy...głęboko z duszy.

Bracia


Marcinek,mama i ślimaczek od zajączka :-)

Święta to czas refleksji...


Pierwszy dzień minął spokojnie...Byliśmy u dziadków moich synów.Dużo jedzenia, trochę rozmów o stanie Marcinka i jego dalszym losie...

Pobyt w szpitalu ponownie ściągnął moją uwagę na temat naszego życia z niepełnosprawnością malucha.

Oglądam właśnie "taniec z gwiazdami" i przypominam sobie jak to było kiedyś...Lubiłam tańczyć-zarówno taniec towarzyski ( turniejowo), jak i współczesny.Szczególnie w tym drugim miałam okazje przekonać się, że co by człowiek nie robił-wszędzie jest miejsce na własne ja...nawet w odtwórstwie.
Tak więc, zmierzając się z problemami życia dorosłego - cały czas szukam Własnej Interpretacji życia...własnego ja w tych bardzo banalnych czynnościach.
Aby sobie dobrze radzić-trzeba przede wszystkim wiedzieć kim się jest i czego się pragnie.Widzę głęboki sens w tym, że to akurat ja jestem mamą takiego Marcinka (powołanie).
Bardzo się w tym odnajduję...
Jednocześnie pragnę określonej normalności, przez którą rozumiem spokój.


Moim marzeniem są dwie prace:
jedna zdecydowanie związana z ludźmi chorymi, druga oczywiście dotycząca fotografowania.

Wiem już, że kocham dzieci.
Wiem już, że kocham być mamą.
Wiem już, że potrafię walczyć....czuć.

Wiem, że bardzo trudno połączyć rolę mamy Bartusia, mamy Marcinka-rolę samotnego rodzica z rolą (bardzo ważną) KOBIETY.

Często czuje się zaniedbana i brzydka, ale ...
ale przynajmniej czuje się człowiekiem.

Wiecie co?
Moje życie jest trudne, ale przynosi wiele satysfakcji.To prawda, że potrafimy sie cieszyć-to prawda, że doceniamy to co mamy, ale nieprawdą jest, że jestem supermenką.
Miewam słabsze dni.Miewam wieczory zalane łzami.Miewam momenty złości.

Jeszcze jakiś czas temu miałam nadzieje, że uda mi sie zrekonstruować rodzinę, że będzie pełna.
Teraz?
Teraz mam nadzieje, że ja i moi synowie będziemy sobie zawsze wystarczać.Nie marzę już o księciu, który da Nam bezpieczeństwo.Marzę o tym, abym sama mogła utrzymać naszą chatkę i o tym abym w mężczyźnie znalazła przyjaciela niosącego wsparcie duchowe.

Ps: ostatnio na dwóch płytach muzycznych pojawiły się podziękowania dla mnie-chyba jeszcze trochę działam na płeć przeciwną :-)
Pozdrawiam Cię Marcel.


-------------------------------------------------------------------------------------------------


Długo zastanawiałam się, czy pokazać zdjęcia Marcinka brzuszka na blogu...Zadecydowałam, że to zrobię,- używając kadrów nie specjalnie drastycznych, a jedynie dających obraz tego o czym pisałam...

gastrostomia


Rurka od gastrostomii i od przetoki z jelita.

Brak komentarzy: