
Marcinek w dzień operacji....
Które dziecko ma tylu zwolenników i osób chętnych do pomocy? Piękne to...
Z całą pewnością fajnie mieć wille ze złotą podłogą, wielkie luksusowe auto, ale...dla Nas nie to jest najważniejsze.Mamy 46m mieszkanie, nie mamy samochodu, brakuje nam różnych rzeczy,a jednak czasem czujemy się szczęśliwi.Nasza 3- osobowa rodzina mocno rozumie to,że w życiu nie ma rzeczy pewnych prócz tych,których nie można dotknąć, nie można zobaczyć...ale można poczuć.
Marcinek ma teraz idealne miejsce do spania, ćwiczeń, karmienia itp.Bartuś cieszy się z powrotu mamy i braciszka,a ja?
Ja wreszcie oddycham całą piersią i czuje się spokojniejsza.
Nie wspominałam o tym w poprzednim poście,ale tak naprawdę Marcinek miał dwa zabiegi.
27 lutego odbyła się planowa operacja,a 1 marca w nocy nastąpiło ponowne otworzenie jamy brzusznej.Puściły szwy...Na szczęście nie było dodatkowych konsekwencji.
Jeszcze wiele Wam poopowiadam o tym co tam czuliśmy, zobaczyliśmy, usłyszeliśmy...
Przy okazji serdecznie pozdrawiam przecudowną Panią od rehabilitacji szpitalnej - Panią Kasie!
Kolejna osoba pomagająca innym z pasją i z uczuciem!

2 komentarze:
Cieszę się, że się Wam udało. Mam nadzieję, że teraz Marcinkowi bedzie lepiej dzieki temu. Mam nadzieje że w końcu zaznaci spokoju. Który tak bardzo Wam sie należy. Że będziecie mogli w końcu w pełni cieszyć się Sobą nawzajem.
Często powracam do was myślami.
Pozdrawiam serdecznie!!!!!
Krzyś
Dziękujemy za ciepłe słowa i myśli ;-)
Także pozdrawiamy!
Prześlij komentarz