Strona poświęcona jest pewnemu małemu bohaterowi...

Na imię ma Marcinek, jest pięciolatkiem, a Jego ulubionym daniem jest ryż z jabłkami i z cynamonem.Nie lubi czapek, mycia ząbków i zabaw w pojedynkę...Co zatem odróżnia Go od reszty pięciolatków z podwórka?Marcinek posiada coś bardzo wyjątkowego, bardzo małego, malutkiego...dodatkowego.Coś co nauczyłam się kochać.Mój synek ma jeden dodatkowy chromosom.Zespół Downa nie przeszkodził Mu jednak w zmienianiu świata.Zmienia Go codziennie.

Pamiętajmy-cuda są w Nas.

Wraz z biegiem czasu blog z Marcinkowego zmienił się w bloga rodzinnego...Piszę nie tylko o dzieciach, ale także o tym co w duszy mi gra :)

Kontakt:
@:jozefowicz.anna@gmail.com
GG:4836000
skype:rudeloki
telefon:662762847

lokalizacja: Głogów



środa, 20 lutego 2008

Osobiście...


Nie sądziłam, że planowana operacja Marcinka będzie miała, aż tak duży wpływ na moje samopoczucie...Okazuje się, że każdego wieczora popłakuje w poduszkę...ze strachu.
W lipcu Marcinek będzie miał 5 lat, co się zmieniło?
Otóż wiem już na pewno, że nie da rady przyzwyczaić sie do cierpienia własnego dziecka.Zachodzą we mnie procesy wręcz odwrotne - myśląc o tym co Go czeka, w mojej wyobraźni kumulują się wszelkie bolesne wspomnienia- zero zobojętnienia (oswojenia się).Często o tym wszystkim myślę i szukam kojących wniosków.Tłumaczę sama sobie, że jedni z nas pracują jako murarze, inni jako lekarze...a zadaniem moim jest być mamą.
Zastanawiam się co jest dla mnie najtrudniejsze?Zawsze dochodzę do wniosku, że najgorzej znoszę obserwacją zmagań synka z chorobami.Trudną też nie wspomnień o odpowiedzialności.Budzę się w nocy z lękiem, czy aby na pewno moja opieka jest wystarczająca, czy aby na pewno moje decyzje są dobre-właściwe.Marcina życie w dużej mierze zależy ode mnie...
Wczoraj leżałam z Nim w łóżku, tłumacząc mu po co ta operacja.Marcinek patrzył mądrym wzrokiem na to jak płynął mi łzy.Poprosiłam Go, abym mi obiecał, że będzie dzielny-ja obiecałam, że wszystko będzie dobrze.

Brak komentarzy: